Zamrożona
Rozdział 1.
Każda historia ma jakiś początek, niektóre dobry lecz czasem zdarza się iż początek jest strasznym końcem czegoś, czemu nie potrafiliśmy zapobiec. Moja historia zaczęła się pare lat temu kiedy moje serce pękło wpół nie zabijając mojego ciała, ale moją duszę, którą wchłonął tamten samochód, tamta ulica i jego grób. Śmierć nie jest najgorszym rozwiązaniem, czasem jest jedyną opcją, drzwiami za którymi czeka nasza druga połówka, ukochana osoba, a bez niej nasze istnienie nie ma sensu, ale co się dzieję jeśli przekraczasz te wrota i chociaż pragniesz tam zostać i widzisz ukochanego tuż przed sobą nie możesz do niego dotrzeć. Tak wygląda moje życie i chociaż nie jestem ani martwa ani żywa żaden świat nie jest dla mnie odpowiedni i dlatego tułam się po różnych miejscach i szukam klucza do zatrzymania mojego istnienia.
Nadal jestem w tym samym martwym punkcie już od tysiąc czterystu sześćdziesięciu dni. Przeszukałam cały las równikowy wzdłuż i wszerz. Przepłynęłam dwa razy Amazonkę, a wejścia do jaskini jak nie było tak nie ma. Nie długo będę musiała przenieść się do innej wioski. W tej ludzie zaczynają coś podejrzewać, odkąd tu jestem dzieją się dziwne rzeczy i co musieli kiedyś zauważyć nie postarzałam się nawet o minutę! Nadal wyglądam jak dziecko. Zatrzymałam się w czasie mając siedemnaście lat. Zniszyłam swoją przyszłość poznając tego chłopaka. Odebrał mi dusze. Był taki jak ja teraz, zamrożony w miejscu, nie mógł iść dalej. Jedynym sposobem dzięki, któremu mógł się uwolnić była miłość, a dokładniej moja miłość. Od dziesiątej lat szukam jego nory, nauczyłam się walczyć o życie z innymi takimi jak ja, nauczyłam się przetrwać nie zabijając. Zdobyłam moc i broń, a właścwie to ona znalazła mnie, a dokładniej prawie przebiła mi serce przybywając do mnie. Zostałam przez nią wybrana i nie mogłam odmówić. Kiedy dotknęłam rękojeściu i poczułam siłę przepływającą mnie całą, wchłonęłam moc znajdującą się w mieczu i tak stałam się Asgardczykiem. Wojowniczką, a dokładniej Subcubem. Żaden ludzki mężczyzna nie może oprzeć się mojemu urokowi. Tak właście się karmie, zabijając inne gatunki, a dokładniej samców, karmię się ich krwią i hormonami, a dokładniej testosteronem. Kiedy nie jestem zagrożona ze strony innych członków mojego gatunku zabijam tylko zwierzęta, wystarczy mi to aby przeżyć. Jednak teraz nastały wrogie czasy dla Subcubów takich jak ja. Dla nas, którzy starają żyć w zgodzie z ludźmi i ich nie krzywdzić. Oprócz tego, że moje ciało jest wygimnastykowane posiadam pare dziwnych zdolności, wręcz nadprzyrodzonych co dziwnie brzmi w ustach jakoby martwej osoby- zamrożonej. Potrafie sterować myślami innych- zwierząt, ludzi itd. Słysze szepty dusz błąkających się i tych, które znalazły swoje miejsce. Kiedy byłam człowiekiem nie zdawałam sobie sprawy ile słów i informacji zawiera jeden podmuch wiatru. Teraz wiem i chociaż czasem niesie zapach świeżej krwi wojownika i sprawia że moje szczęki zaczynają boleć piekielnie, kły wydłurzają się to też ostrzegają mnie przed wrogiem, który właśnie teraz może nadchodzić. Następnym dziwnym zjawiskiem jest to iż moje dłonie różnią się od siebie, jedna jest lodowata i jakby sina, druga za to gorąca i przypomina miejsce poparzone od wrzątku. Steruje ogniem i lodem co często daje dziwne połączenie ale panuje już nad tym coraz bardziej. Kiedy stałam się tym czym jestem, byłam strasznie samotna. Nosiłam rozciągnięte bluzki, szerokie spodnie i rozwalone trampki. Moja rodzina była biedna, właściwie nie rodzina. Mieszkałam z tatą i jego dziewczyną. Jedyną rzeczą, którą ta kobieta zrobiła dla mnie było pofarbowanie moich włosów. Na codzień miałam długie rude włosy, byłam jak marchewka, ale nie posiadałam wielu piegów. Moja mama podobno zawsze mi mówiła, że jestem najpiękniejsza. Nie pamiętam tego. Nie byłam pięknością... Nie umiałam nią być. Miałam 5 lat kiedy mama zginęła. Zamiast opiekować się mną ja opiekowałam się tatą... Dorosłam, zanim urosłam taka ironia.
Nadal jestem w tym samym martwym punkcie już od tysiąc czterystu sześćdziesięciu dni. Przeszukałam cały las równikowy wzdłuż i wszerz. Przepłynęłam dwa razy Amazonkę, a wejścia do jaskini jak nie było tak nie ma. Nie długo będę musiała przenieść się do innej wioski. W tej ludzie zaczynają coś podejrzewać, odkąd tu jestem dzieją się dziwne rzeczy i co musieli kiedyś zauważyć nie postarzałam się nawet o minutę! Nadal wyglądam jak dziecko. Zatrzymałam się w czasie mając siedemnaście lat. Zniszyłam swoją przyszłość poznając tego chłopaka. Odebrał mi dusze. Był taki jak ja teraz, zamrożony w miejscu, nie mógł iść dalej. Jedynym sposobem dzięki, któremu mógł się uwolnić była miłość, a dokładniej moja miłość. Od dziesiątej lat szukam jego nory, nauczyłam się walczyć o życie z innymi takimi jak ja, nauczyłam się przetrwać nie zabijając. Zdobyłam moc i broń, a właścwie to ona znalazła mnie, a dokładniej prawie przebiła mi serce przybywając do mnie. Zostałam przez nią wybrana i nie mogłam odmówić. Kiedy dotknęłam rękojeściu i poczułam siłę przepływającą mnie całą, wchłonęłam moc znajdującą się w mieczu i tak stałam się Asgardczykiem. Wojowniczką, a dokładniej Subcubem. Żaden ludzki mężczyzna nie może oprzeć się mojemu urokowi. Tak właście się karmie, zabijając inne gatunki, a dokładniej samców, karmię się ich krwią i hormonami, a dokładniej testosteronem. Kiedy nie jestem zagrożona ze strony innych członków mojego gatunku zabijam tylko zwierzęta, wystarczy mi to aby przeżyć. Jednak teraz nastały wrogie czasy dla Subcubów takich jak ja. Dla nas, którzy starają żyć w zgodzie z ludźmi i ich nie krzywdzić. Oprócz tego, że moje ciało jest wygimnastykowane posiadam pare dziwnych zdolności, wręcz nadprzyrodzonych co dziwnie brzmi w ustach jakoby martwej osoby- zamrożonej. Potrafie sterować myślami innych- zwierząt, ludzi itd. Słysze szepty dusz błąkających się i tych, które znalazły swoje miejsce. Kiedy byłam człowiekiem nie zdawałam sobie sprawy ile słów i informacji zawiera jeden podmuch wiatru. Teraz wiem i chociaż czasem niesie zapach świeżej krwi wojownika i sprawia że moje szczęki zaczynają boleć piekielnie, kły wydłurzają się to też ostrzegają mnie przed wrogiem, który właśnie teraz może nadchodzić. Następnym dziwnym zjawiskiem jest to iż moje dłonie różnią się od siebie, jedna jest lodowata i jakby sina, druga za to gorąca i przypomina miejsce poparzone od wrzątku. Steruje ogniem i lodem co często daje dziwne połączenie ale panuje już nad tym coraz bardziej. Kiedy stałam się tym czym jestem, byłam strasznie samotna. Nosiłam rozciągnięte bluzki, szerokie spodnie i rozwalone trampki. Moja rodzina była biedna, właściwie nie rodzina. Mieszkałam z tatą i jego dziewczyną. Jedyną rzeczą, którą ta kobieta zrobiła dla mnie było pofarbowanie moich włosów. Na codzień miałam długie rude włosy, byłam jak marchewka, ale nie posiadałam wielu piegów. Moja mama podobno zawsze mi mówiła, że jestem najpiękniejsza. Nie pamiętam tego. Nie byłam pięknością... Nie umiałam nią być. Miałam 5 lat kiedy mama zginęła. Zamiast opiekować się mną ja opiekowałam się tatą... Dorosłam, zanim urosłam taka ironia.
Nie jest to długie, na razie nie mam weny, a reszta moich prac zniknęła wraz z naprawą komputera.
Za błędy przeprasza, bardzo proszę o rady chociaż i tak nikt tego nie czyta. xd
M.